Paulina Henning-Kloska

Polska vs ETS 2. Warszawa będzie dowodzić tą szarżą przez pół roku.

Ostatnie wypowiedzi Ministra Klimatu i Środowiska na temat ETS 2 podczas briefingu medialnego nie są przypadkowe: rozmówcy Energii24 zgodnie podkreślają: Polska zamierza wykorzystać prezydencję w UE, aby domagać się odroczenia wdrożenia ETS 2. Polski rząd chce na tym skorzystać, zarówno na poziomie krajowym, jak i europejskim.

„Z każdym tygodniem jesteśmy coraz bardziej przekonani, że możliwe jest przesunięcie wejścia w życie ETS2” – powiedziała w tym tygodniu na briefingu prasowym w siedzibie resortu minister środowiska Paulina Hennig-Kloska. Jak przyznaje minister klimatu i środowiska Paulina Hennig-Kloska, wiele krajów wyraziło zainteresowanie wprowadzeniem środków łagodzących ETS2.

W rozmowach z innymi ministrami UE minister klimatu i środowiska przyznała, że istnieją różne pomysły na wdrożenie systemu. Powiedział jednak, że nie brakuje apeli o odroczenie startu ETS 2.

To nie pierwszy raz, kiedy przedstawiciele i przedstawicielki rządu publicznie stwierdzają, że coś trzeba zrobić z ETS 2 i że najlepiej byłoby odroczyć jego wejście w życie, a przedstawicielka MFiPR Katarzyna Pełczyńska Nałęcz stwierdziła, że takie wyłączenie „ma sens”. Zaznaczyła, że trwanie przy węglu nie leży w niczyim interesie, ale zanim opłata wejdzie w życie, trzeba zainwestować w poprawę efektywności energetycznej budynków i zmianę źródeł ogrzewania. Fundusze są dostępne, ale nie ma czasu na wdrożenie tych środków.

Brak optymizmu 

Niewiele rządów w UE jest optymistycznie nastawionych do nadchodzących zmian, co widać na przykład po liczbie postępowań w sprawie uchybienia zobowiązaniom państwa członkowskiego wszczętych przez Komisję Europejską: pod koniec lipca Komisja wszczęła postępowanie w sprawie uchybienia zobowiązaniom państwa członkowskiego przeciwko 26 z 27 państw członkowskich w związku z niewprowadzeniem przepisów dotyczących zmienionej dyrektywy w sprawie systemu handlu uprawnieniami do emisji (ETS 2) do ustawodawstwa krajowego, i Sprawa została wniesiona przeciwko nim.

Sam ETS 2 jedynie rozszerza system znany jako EU ETS na gospodarstwa domowe, transport i paliwa spalane w przemyśle, które wcześniej nie były zobowiązane do uiszczania opłat za emisje. W przypadku gospodarstw domowych nie jest to dodatkowy podatek lub specjalna opłata, ale jest płacona bezpośrednio przez gospodarstwo domowe. Cena paliwa kupowanego przez gospodarstwo domowe jest po prostu uzupełniana o kwotę obliczoną na podstawie wskaźnika emisji danego nośnika energii. To samo dotyczy na przykład paliw transportowych.

Takie przerzucenie kosztów na użytkowników końcowych budzi wątpliwości i obawy, głównie o wzrost cen energii. Z drugiej strony, jak gwarantuje unijne centrum, pieniądze z ETS2 trafią do Społecznego Funduszu Klimatycznego (SFK), który będzie krążył w UE, ponieważ zostanie przekierowany do przedsiębiorstw i obywateli, którzy najbardziej odczują zmiany. Wprowadzony zostanie również odgórny limit cenowy dla paliw objętych rozszerzonym systemem ETS, po przekroczeniu którego UE wypuści na rynek dodatkowe uprawnienia do emisji, obniżając ich ceny.

Stolico Polski, ratuj

Polska, która obejmie przewodnictwo w Radzie UE na początku 2025 r., będzie ubrana na biało (lub biało-czerwono). Energetyka24 ujawniła, że polski rząd uczyni, ETS 2 tematem przewodnim swojej prezydencji Kierując pracami Rady UE, polski rząd nie złoży oficjalnego oświadczenia w tej sprawie. Rząd nie wyda formalnego oświadczenia, ale będzie aktywny w konsultacjach, debatach i kampanii na rzecz odroczenia wprowadzenia opłaty. Dużą rolę w tym procesie odegra Ministerstwo Klimatu i Środowiska, które odpowiada za ciepłownictwo oraz Ministerstwo Przemysłu, które zajmuje się surowcami energetycznymi.

,,Mamy nadzieję, że wysiłki te zakończą się sukcesem, zarówno dla Polski, jak i innych krajów, które bacznie przyglądają się systemowi ETS2. Już teraz trwają rozmowy, by wspólnie wywalczyć nie tylko odroczenie, ale i wyłączenia dla poszczególnych krajów” – mówi źródło zaznajomione z kulisami przygotowań.

Najczęściej wymienianym argumentem za odroczeniem ETS2 jest obawa, że ,,przyniesie on więcej szkody niż pożytku, tymczasowo pogłębiając ubóstwo energetyczne w UE w pierwszych latach od jego wejścia w życie. Wraz ze wzrostem cen dostępnych na rynku paliw i surowców, konsumenci mogą zwrócić się ku bardziej legalnym, niebezpiecznym, ale tańszym „alternatywom”. Cytując Jarosława Kaczyńskiego sprzed kilku lat, konsumenci zaczną spalać wszystko (może z wyjątkiem opon, ale kto wie).

Polski rząd może upiec dwie pieczenie na jednym ogniu, jeśli uda mu się zrealizować ten plan: z pewnością znajdzie sojuszników na szczeblu UE i może scementować niektóre sojusze, nawigując taką zmianą. Dobrze jest też w ten sposób przypisać sobie zasługi za swoje sukcesy.

Tymczasem na szczeblu krajowym jest więcej do wygrania: pojawienie się ETS2 stało się pałką wymierzoną przez wszystkie strony przeciwne polityce klimatycznej i gospodarczej UE. Gdyby rząd Donalda Tuska zagrał trochę w ETS 2, powtarzany jak mantra argument, że warszawskie władze bez zastanowienia zgadzają się na wszystko, co UE ma do zaoferowania, mógłby na chwilę zniknąć.

To tylko zysk polityczny: opóźnienie startu ETS 2 może spowolnić niektóre procesy inwestycyjne i chwilowo odciążyć właścicieli najmniej efektywnych źródeł ciepła. Może powstać złudne wrażenie, że dodatkowe opłaty za spalanie paliw kopalnych są jedynie niepotrzebnym zagrożeniem. Decydenci powinni zatem mądrze podejść do tego środka łagodzącego. Decydenci dobrze zrobiliby, gdyby rozsądnie podeszli do zwolnień, aby za dwa lub trzy lata nie znaleźć się ponownie w tym samym miejscu i nie stracić krótkoterminowych korzyści politycznych. Pozostaje problem tzw. wampirów energetycznych i niezmodernizowanych źródeł ciepła.

Źródło: energetyka24.com

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *