Do 2021 polska sztafeta 4×400 metrów kobiet była w czołówce, jednak później poziom stopniowo zaczął się obniżać.
W tegorocznych igrzyskach w Paryżu, Polki nie odniosły wysokiej noty – odpadły w eliminacjach. W szeregach kadry są zawodniczki po 30-stce: Święty-Ersetic, Baumgart-Witan i Marika Popowicz-Drapała.
„PESEL zawodniczek, które przez wiele lat ciągnęły tę sztafetę i zdobywały medale, na pewno swoje robi. Młodsze biegaczki często nie były dopuszczane do biegów, ale to normalne. Jeśli jedziemy na imprezę mistrzowską, to trener chce wystawić najlepsze, a one również chcą biegać. Nie patrzą na to, że ktoś jest młodszy i będzie zdobywał doświadczenie. To wymierny sport. Prawdopodobnie na młodsze biegaczki dopiero teraz przyjdzie czas” – opowiada trener.
Młodym talentem tego sezonu jest 17-letnia Anastazja Kuś, która z czasem 51,89 pobiła rekord Polski w swojej kategorii wiekowej.
Dotychczasową liderką jest Natalia Bukowiecka, która w tym roku trzykrotnie zeszła poniżej 49 sekund w biegu na 400 metrów, tym samym stając się mistrzynią Europy. Na jej koncie jest brązowy medal olimpijski. Inne zawodniczki nie dorównują temu poziomowi.
„O miejsce w sztafecie walczy dziewięć zawodniczek, które były na igrzyskach. Wszystkie zadeklarowały chęć dalszego trenowania. Zobaczymy, co pokaże sezon i czy te dziewczyny jeszcze wytrzymają. Mają już swoje lata. Dodatkowo są wyeksploatowane zawodami, treningami i ciężką pracą fizyczną. Są też zmęczone psychicznie, bo obozy, wyjazdy i rozłąka z rodziną na pewno nie pomagają” – mówi trener Matusiński.
W przyszłym roku w dniach 13-21 września odbędzie się czempionat globu na stadionie olimpijskim w Tokio. To będzie sprawdzian dla żeńskiej sztafety.