Od sierpnia tego roku Polacy zyskali nową możliwość rozliczania się za prąd. Zamiast stałej ceny, mogą zdecydować się na rozliczenia w czasie rzeczywistym, które ustanawia Towarowa Giełda Energii. Należy jednak dodać, że obowiązuje to tylko i wyłącznie samego prądu – doliczyć trzeba chociażby stawki dystrybucyjne.
Składają się na nią: stała stawka sieciowa i zmienna stawka sieciowa. Pierwsza jest zależna od mocy umownej dla grup taryfowych A, B i C (przedsiębiorstwa), grupa G (osoby indywidualne) płaci stałą miesięczną opłatę. Druga stawka jest zmienna i zależna, np. od strat przesyłowych czy sytuacji w sieci.
Dzięki takiej formie opłaty, mniejsi odbiorcy mają być uchronieni od ponoszenia wyższych kosztów stałych za dystrybucję prądu. Instytut Reform tłumaczy, że duży odbiorca jest bardziej przewidywalny, np. ze względu na określone godziny pracy. U mniejszych odbiorców rzadko jest wykorzystywany pełen pobór mocy, jednak operator musi zakładać, że taka sytuacja może nastąpić.
W raporcie Instytutu Reform możemy przeczytać: „Z perspektywy OSP i OSD (operatorzy sieci przesyłowej i dystrybucyjnej) wprowadzenie dynamicznych opłat sieciowych mogłoby nie tylko ograniczyć skalę inwestycji infrastrukturalnych, ale też obniżyć koszty zakupu energii elektrycznej koniecznych do pokrycia strat przesyłowych w sieciach elektroenergetycznych (zakup ten dokonywany jest zazwyczaj na rynkach hurtowych energii elektrycznej).
Podsumowując, będzie jeszcze trzeba poczekać na dopracowanie opłat dystrybucyjnych, jednak nie jest to nieuniknione. Tak samo jak dynamiczne ceny prądu zdawały się być czymś nierealnym, przejście opłat dystrybucyjnych przez pierwsze etapy „raczkowania” jest konieczne.