Jørn Eriksson - "Oslo by night", Flickr, CC BY 2.0

Mit Norwegii jako państwa sukcesu polityki socjalnej

We wszelkich dyskusjach na temat różnic w dobrobycie pomiędzy różnymi krajami europejskimi, a także powodów i kierunków migracji, padają bardzo często argumenty odwołujące się do rzekomego sukcesu socjalnej polityki krajów skandynawskich, a zwłaszcza Norwegii. Kiedyś ten argument padał głównie odnośnie Szwecji, ale z biegiem czasu, gdy Norwegia wyprzedziła Szwecję pod względem dobrobytu, przeniósł się raczej na ten drugi kraj.

W przypadku Szwecji, mówienie o kraju socjalnego sukcesu było pewnego rodzaju półprawdą, bo o ile faktycznie polityka tego państwa w którymś momencie stała się mocno socjalna, jednak bogactwo Szwecji zostało zbudowane wcześniej, gdy panował tam „ten okropny kapitalizm”, a polityka socjalna ostatnich bodajże 30 lat roztrwoniła sporą część tego bogactwa i sprawiła, że Szwecja z pozycji europejskiego lidera realnego dobrobytu spadła na pozycję ledwo nieco ponad europejską średnią. Jej miejsce na szczycie pożądanych miejsc do życia zajęły Szwajcaria, Dania i właśnie Norwegia (choć ta w ostatnim roku trochę straciła w oczach imigrantów zarobkowych wskutek słabego kursu swojej waluty). Jako człowiek, który przepracował 9 lat w Norwegii i żyje poniekąd na dwa kraje, często słyszę: „tak bardzo promujesz wolnorynkowe pomysły, a sam wyjeżdżasz DO TEJ SOCJALISTYCZNEJ NORWEGII”. Otóż prawda jest zgoła odmienna – wyjeżdżałem z kraju bardziej socjalistycznego (czyli Polski) do kraju mniej socjalistycznego (czyli Norwegii), a co więcej opuszczałem też w ten sposób Unię Europejską! I to właśnie postaram się wykazać w tym artykule.

Wydatki socjalne

Pierwszą kwestią, która powinna z miejsca uciąć dyskusję, jest wielkość wydatków socjalnych w obu krajach. Oczywiście jako odsetek PKB, bo porównujemy kraje o z jednej strony dużej różnicy w dochodach obywateli, a z drugiej o ponadsiedmiokrotnej różnicy w liczbie ludności. Otóż, kiedy wyjechałem do Norwegii w 2015 roku, ten wskaźnik jeszcze wówczas był nieco wyższy w Norwegii, ale nie było to duża różnica: 24,68 vs 20,22 procent wydatków publicznych wg OECD. I oba państwa znajdowały się powyżej średniej dla krajów OECD. Ta przewaga Norwegii jednak dość szybka stopniała i uległa odwróceniu. W 2022 roku Polska miała już 22,71% a Norwegia 20,68%. Okazuje się, że od kilku lat to Polska wydaje więcej na „socjal” od Norwegii. Osobiście odczułem to, kiedy jakiś czas temu norweski urząd przestał mi dopłacać różnicę pomiędzy „500+” pobieranym przez żonę w Polsce, a norweskim odpowiednikiem tego zasiłku. Po wprowadzeniu „800+”, polski zasiłek stał się wyższy i to nie tylko proporcjonalnie do zarobków w danym kraju (bo tak to było od samego początku), ale nominalnie!

Udział wydatków publicznych w PKB Norwegii w ostatnich 25 latach
Źródło: https://www.oecd.org/en/data/indicators/social-spending.html

Podatki

Może się wydać komuś, kto pobieżnie sprawdzi dostępne publicznie dane, że w Norwegii są znacznie wyższe podatki, a zwłaszcza podatek dochodowy. Aktualnie w Norwegii podatek dochodowy ma wysokość stawki podstawowej 22%, do której dochodzą kolejne progi w wysokości dodatkowych 1,7%, 4%, 13,4%, 16,4% i 17,4%. Czyli od 22% do 39,4%. W Polsce są natomiast dwie stawki: 12% i 32% dla dwóch progów podatkowych. Na pierwszy rzut oka wydaje się więc, że ten podatek w Norwegii jest wyraźnie wyższy. A zwłaszcza wydawało się tak kilka lat temu, przed reformami podatkowymi, gdy podstawowa stawka podatku dochodowego w Norwegii wynosiła ponad 30%. To jednak tylko pozór. Przede wszystkim kwota wolna od podatku dochodowego w Norwegii jest wyższa i wynosi aktualnie 104 450 koron norweskich, czyli około 38-39 tys. złotych po aktualnym na początek października 2024 kursie norweskiej waluty. Dodajmy – rekordowo niskim kursie. W Polsce od niedawna jest to 30 tys. zł, jednak przez długie lata kwota ta oscylowała w okolicach zaledwie 3000 zł. Po drugie w Polsce tak naprawdę mamy podatek dochodowy ukryty i zamaskowany pod nazwami różnych „składek”. W praktyce, osoba zarabiająca w Norwegii okolicach mediany, a nawet średniej dostaje „na rękę” zdecydowanie większy odsetek swojej kwoty brutto czy superbrutto (kosztu pracodawcy) niż w Polsce. Dopiero dla osób zarabiających znacznie ponad średnią to opodatkowanie staje się wyższe w Norwegii.

W badaniach dotyczących klinu podatkowego, czyli różnicy między zarabianą w danym kraju kwotą netto a kosztem pracodawcy, Norwegia i Polska wypadają bardzo podobnie. W 2023 roku dla Polski ten wskaźnik wg danych OECD wynosił 34,3, a dla Norwegii 36,4, co plasowało oba państwa znacznie poniżej europejskiej średniej.

Źródło: https://www.oecd.org/en/data/indicators/tax-wedge.html
Źródło: https://www.oecd.org/en/data/indicators/tax-wedge.html

Nieco wyższe są w Norwegii stawki podatku VAT, nazywanego u nich MVA: 25%, 14% i 8% w porównaniu do polskich 23%, 8% i 5%. Zwolnione z tego podatku są jednak samochody elektryczne (w ostatnich latach za wyjątkiem najdroższych modeli, np. Tesli), które odpowiadają za sporą część wydatków prywatnych, więc sumarycznie może się okazać, że nawet i VAT-u Norwegowie płacą mniej.

Ponadto w Polsce mamy rekordową liczbę różnych drobniejszych podatków, które zwykle się pomija w debacie. W zeszłym roku, wg Biura Analiz Sejmowych były to 94 podatki, ale przybywa ich z każdym rokiem. Ogólnie rzecz biorąc prawo podatkowe w Polsce jest wyjątkowo skomplikowane i Norwegia jest pod tym względem bardziej przyjazna przedsiębiorcom. Warto tutaj zaznaczyć, że na 64 zbadane państwa w rankingu Tax Complexity Index, Polska zajmuje 63 miejsce (przedostatnie!), a Norwegia wysoką, 9 pozycję.

Jeśli chodzi o dane dotyczące stosunku wydatków publicznych do produktu krajowego brutto, to w uśrednieniu oba państwa prezentują się bardzo podobnie i zwykle te wydatki oscylują gdzieś pomiędzy 40 a 50% PKB. Warto jednak pamiętać, że w Norwegii dochody budżetu są zasilane w solidnym stopniu również przez eksport surowców, a w Polsce udział podatków od osób fizycznych i przedsiębiorstw innych niż surowcowe jest procentowo wyższy.

Udział wydatków publicznych w PKB Norwegii w ostatnich 25 latach
Udział wydatków publicznych w PKB Norwegii w ostatnich 25 latach
Udział wydatków publicznych w PKB Polski w ostatnich 25 latach
Udział wydatków publicznych w PKB Polski w ostatnich 25 latach

Działalność gospodarcza

Wracając jeszcze do owych nieszczęsnych „składek”, które musi w Polsce płacić niemal każdy – również osoba prowadząca jednoosobową działalność gospodarczą: jeśli mamy w Polsce tego rodzaju firmę, to musimy przynieść w zębach ZUS-owi około 1500 zł miesięcznie, nawet jeśli w danym miesiącu nie zarobiliśmy ani grosza. W Norwegii nie ma takiego absurdu – płacisz podatki tylko jeśli coś zarabiasz i do tego przekraczasz próg kwoty wolnej od podatku (w Polsce płaci się też 9% „składki zdrowotnej”, dla której nie ma kwoty wolnej od podatku). Dlatego prowadzenie działalności gospodarczej w Norwegii jest finansowo znacznie bardziej opłacalne i mniej ryzykowne, zwłaszcza dla ludzi rozpoczynających swoją działalność.

Nie ma w Norwegii kolejnego polskiego absurdu związanego z podatkami, czyli „fiskalizacji” i „kas fiskalnych” rozumianych w taki sposób jak u nas. Każdy, kto w Polsce prowadził sprzedaż detaliczną na poziomie większym od symbolicznych 20 tys. zł rocznie (taki limit obowiązywał, gdy prowadziłem własną DG) musiał sobie tego rodzaju „kasę” sprawić i widział, jaki to jest absurd. Kasa jest świętością. Np. po wykonaniu rytuału „zamknięcia kasy” nie można już nic sprzedać. Kasami mogą zajmować się tylko specjalne podmioty. Trzeba przechowywać te wydruki termalne jak jakieś relikwie. Ileż to problemów przy „zamknięciu działalności gospodarczej”, zwłaszcza jeśli się przenosiło w międzyczasie do innego miasta. A spróbuj nie wydać klientowi paragonu – po kraju krążą całe zastępy kontrolerów pilnujących tego i nakładających kary na sprzedawców. W Norwegii nie ma obowiązku wydawania paragonów – robi się to tylko, gdy klient sobie tego zażyczy. Drukarka fiskalna i „kasa” może być jakakolwiek. Prosta, uniwersalna minidrukarka połączona przez bluetooth ze smartfonem wystarczy w zupełności. Żadnej magicznej „fiskalizacji”. Podobnie żadnych „jednolitych plików kontrolnych” i całej masy innych bzdurnych formalności, które wymyślono w Polsce dla utrudnienia działalności gospodarczej. Ba, nawet nie ma specjalnego wzoru faktury, którą można zaksięgować. Jakikolwiek paragon można sobie rozliczyć w księgowości bez problemu.

Wynagrodzenie minimalne

Jak myślicie, ile wynosi w Norwegii wynagrodzenie minimalne? Na pewno więcej niż w Polsce, w końcu to kraj socjalny. Żarcik. Znowu pewnie pokażesz, że o kilka procent mniej, co? Otóż nie. Nie o kilka, ani nawet kilkadziesiąt procent mniej. Wynagrodzenia minimalnego – tego absurdalnego wymysłu socjalistycznego – w Norwegii po prostu nie ma. Zero. Są jedynie stawki minimalne dla kilku branż (m.in. przetwórstwa rybnego, sektora budowlanego i transportu powyżej 3,5 tony) wynegocjowane przez związki zawodowe, nie mają one jednak charakteru państwowego i dotyczą tylko tych branż. Znaczna większość Norwegów nie jest „chroniona” wynagrodzeniem minimalnym, również w przypadku wielu mniej prestiżowych zawodach typu pracownik myjni czy firmy przeprowadzkowej. A zarabia się bardzo dobrze, nawet w tych niżej cenionych zawodach.

Służba zdrowia

O ile zarówno w Norwegii jak i w Polsce służba zdrowia jest państwowa, to istnieje co najmniej jedna poważna różnica w tym zakresie między tymi krajami. Otóż w Norwegii za każdą wizytę u lekarza, każde badania, a nawet wizytę na pogotowiu należy uiścić całkiem sporą opłatę jako wkład własny, nazywany „egenandel”. To kwota o równowartości nieco ponad 100 zł, czasem 150-200 zł, w zależności od usługi. Zwolniona z tego jest jedynie hospitalizacja oraz leczenie dzieci. To rozwiązanie znakomicie zwiększa dostępność usług, bo usuwa z kolejek większość hipochondryków oraz ludzi chodzących do lekarza z nudów, jak np. robi wielu samotnych seniorów w Polsce. W naszym kraju rozwiązanie to – zbliżające w jakimś aspekcie służbę zdrowia do warunków rynkowych – byłoby chyba nie do pomyślenia dla większości, a dodatkowo niedopuszczalne przez obecną konstytucję.

Ranking wolności gospodarczej

Kolejnym miażdżącym argumentem za tym, że Norwegia jest krajem mocno wolnorynkowym jest jej niezwykle wysoka pozycja w rankingu wolności gospodarczej Heritage Foundation. W 2023 roku była na 12 miejscu wśród wszystkich krajów na świecie z indeksem 76,9. Polska zajęła dopiero 40 miejsce z indeksem 67,7.

media-1642084529.jpg

Podsumowanie

Podsumowując, nie ma żadnych elementów polityki państwa, w których Norwegia wykazywałaby się większym stopniem socjalizmu rozumianego jako wysokie podatki i wysokie wydatki oraz tzw. „opiekuńcze państwo”. W niektórych obszarach, jak opodatkowanie, te kraje są bardzo zbliżone, ale w wielu, zwłaszcza w kluczowych kwestiach wielkości wydatków socjalnych oraz stopnia wolności gospodarczej, widoczna jest przewaga Norwegii jako kraju jednak nieco bardziej wolnościowego i kapitalistycznego.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *