8 listopada 1984 roku „drugim obiegu” pojawił się pierwszy numer tygodnika „Przegląd Wiadomości Agencyjnych” („PWA”). Inicjatywa ta stanowiła odpowiedź na potrzebę przekazywania rzetelnych informacji i ukazywania rzeczywistości PRL poza cenzurą. Współzałożyciel „PWA”, Jan Bryłowski, wspomina, że pierwszy numer zawierał wyjątkowe zdjęcia
z pogrzebu ks. Jerzego Popiełuszki, co było przełomem w niezależnej prasie.
W okresie stanu wojennego Bryłowski wraz z innymi członkami redakcji prowadził „Tygodnik Wojenny”, drukowany metodą sitodruku, która umożliwiała publikowanie jedynie tekstów. W 1984 roku Andrzej Fedorowicz, utalentowany artysta o zacięciu technicznym, skonstruował własną maszynę drukarską działającą na zasadzie offsetu, co pozwoliło na drukowanie materiałów zawierających także zdjęcia. Właśnie to techniczne unowocześnienie stało się bodźcem do stworzenia nowego czasopisma.
Do redakcji PWA należeli m.in. Stasia Domagalska, Janek Doktór, Ernest Skalski, Jacek Maziarski i sam Bryłowski. Za druk i kolportaż odpowiadał Fedorowicz, a sam tytuł magazynu zaproponował Maziarski. Pierwszy numer ukazał się zaledwie kilka dni po pogrzebie
ks. Popiełuszki, co pozwoliło zamieścić w czasopiśmie zdjęcia z tej uroczystości, zapewniając zwolennikom „Solidarności” unikalną możliwość zapoznania się z relacją fotograficzną.
PWA szybko wyróżniło się na tle innych podziemnych wydawnictw. Zawierało nie tylko doskonałe zdjęcia dostarczane przez fotografów, takich jak Erazm Ciołek czy Krzysztof Miller, ale również rysunki satyryczne Andrzeja Krauzego i Andrzeja Mleczki. Dzięki tej różnorodności tygodnik zyskał unikalny charakter i przypominał regularną prasę.
Publikowane w PWA treści obejmowały relacje z najważniejszych wydarzeń społeczno-politycznych. Na przykład w 1986 roku, w związku
z procesem Władysława Frasyniuka, Bogdana Lisa i Adama Michnika, na okładce znalazły się ich fotografie. Niektóre materiały miały charakter humorystyczny, z ironicznymi komentarzami, które skutecznie demaskowały absurdy rzeczywistości PRL.
Redakcja przyciągała do współpracy doświadczonych dziennikarzy, naukowców i opozycjonistów. Teksty bywały podpisywane pseudonimami, choć część autorów publikowała pod prawdziwymi nazwiskami, zwłaszcza jeśli wcześniej doświadczyli aresztowania. „Czuję satysfakcję z tego działania, to był najciekawszy – mimo że najtrudniejszy – okres mojego życia” – przyznał Bryłowski.
Po sześciu latach, 23 marca 1990 roku, ukazał się ostatni numer „PWA”, zamykając rozdział obejmujący 230 wydań. Tygodnik, choć zniknął
z rynku, pozostawił po sobie trwałe dziedzictwo jako symbol walki o wolność słowa i niezależną informację. Dziś maszynę, na której drukowano PWA, można zobaczyć w Galerii Rzeźby Zbigniewa Maleszewskiego w Warszawie, jako hołd dla odwagi i pomysłowości jego twórców.