Tendencja spadkowa od lat, dziś bijemy rekordy
GUS opublikowało dane dotyczące dzietności w Polsce na rok 2024. Wynika z nich, że współczynnik dzietności w ubiegłym roku wyniósł jedynie 1,099. Współczynnik ten pokazuje przeciętną liczbę dzieci, które urodziłaby kobieta w ciągu okresu rozrodczego (15-49 lat). Pozwala on także ocenić czy zachodzi zastępowalność pokoleń. Jednak żeby utrzymać optymalny poziom demograficzny, na jedną kobietę powinno przypadać około 2,1 dzieci. Ponadto na chwilę obecną GUS odnotowało ujemny przyrost naturalny, wynosi on -4,17. Jest to jeden z najniższych wyników od lat 60.
Na portalu X, Elon Musk odniósł się do tych dramatycznych danych. Określił to załamaniem populacji, które stale tylko przyśpiesza.
Jakie rozwiązanie?
Jest to złożony problem na który składa się wiele czynników, od przekładania kariery ponad tworzenie rodziny aż po sytuację mieszkaniową w Polsce. Początkowo program „500 plus”, a później „800 plus” miał być jednym z potencjalnych rozwiązań, jednak nie przyniósł oczekiwanych rezultatów. Zdaniem profesora Juliana Auleytnera głównym powodem spadku dzietności nie są kwestie finansowe – Wyrachowanie w sensie wyborów celów życiowych bierze górę nad życiem uczuciowym – mówi ekonomista. Dlatego jego zdaniem kolejne transfery finansowe nie zatrzymają spadku dzietności.
W roku 2003 najwięcej kobiet rodziło swoje pierwsze dziecko w przedziale wiekowym od 25-29 lat, w ostatnich latach jednak dopiero 30-34 lata. – Tego nie można rozwiązać przez pieniądze. Kobiety nie chcą być traktowane instrumentalnie jako homo oeconomicus. To liberalna koncepcja zakładająca, zwiększanie wydajności poprzez stosowanie bodźców ekonomicznych. W przypadku zwiększenia dzietności to nie przemawia. Ponadto to obraża kobiety oraz podmiotowość samych dzieci. One nie przychodzą na świat dlatego, że mamusia dostała impuls ekonomiczny w postaci gotówki — wskazuje ekonomista.
Na chwilę obecną sytuacja wymaga całkowicie innych działań niż „zastrzyk gotówki”

