Podczas niedzielnego konkursu Pucharu Świata w skokach narciarskich, który odbywał się w Wiśle Malince, zgromadziło się około sześciu tysięcy kibiców. Oprócz fanów z Polski, pod skocznią można było spotkać również sympatyków tego sportu z Norwegii czy Słowenii. Dzień wcześniej frekwencja była nieco wyższa – wyniosła blisko 6,5 tysiąca osób. „Nadzieja umiera ostatnia” – powiedział jeden z kibiców.
Zapytany o powody przyjazdu na zawody, mimo niezadowalających wyników polskich zawodników w Pucharze Świata, 49-letni Konrad, mieszkaniec okolic Krakowa, wyjaśnił: „Jestem tutaj, bo nadzieja umiera ostatnia”. Jak przyznał, w poprzednim sezonie również kibicował na zawodach w Wiśle, choć woli atmosferę konkursów w Zakopanem.
Na trybunach można było zauważyć kibiców z różnych stron Polski. Narodowe flagi z nazwami miejscowości, takimi jak Piła, Wałcz czy Włocławek, podkreślały różnorodność zebranych fanów. W tłumie obecni byli także członkowie „Pierwszego oficjalnego Fanklubu Kamila Stocha” z Proszowic.
Organizatorzy, na kilka godzin przed rozpoczęciem zawodów, wprowadzili zabezpieczenia na drodze wojewódzkiej 942, która biegnie obok skoczni im. Adama Małysza. Mimo że na długim odcinku nadal brakuje chodnika, piesi mogli przemieszczać się bezpiecznie dzięki wahadłowemu sterowaniu ruchem pojazdów, co umożliwiło wykorzystanie jednej strony jezdni jako ścieżki dla pieszych.