Dwadzieścia lat temu odbyła się premiera filmu „Mój Nikifor”, który okazał się najważniejszą rolą w karierze Krystyny Feldman. Aktorka, wcielając się w postać malarza prymitywisty Nikifora Krynickiego, stworzyła kreację, która zapadła w pamięć widzów oraz przyniosła jej liczne nagrody i uznanie. Aktorka Daniela Popławska, która przez 20 lat dzieliła z Feldman garderobę Teatru Nowego w Poznaniu, wspomina, że kręcenie „Nikifora” było najpiękniejszym i najszczęśliwszym czasem w życiu artystki.
Marzenie każdej aktorki
Krystyna Feldman długo czekała na wielką rolę, która zdefiniowałaby jej karierę. „Całe zawodowe życie czekamy na takie role, ale najczęściej ich nie otrzymujemy. Mnie się przed śmiercią udało” – powiedziała 88-letnia aktorka w jednym z wywiadów, podkreślając radość z wcielenia się w postać Nikifora. Feldman, znana ze swojej pokory i szacunku wobec zawodu, czerpała ogromną satysfakcję z roli, która dla niej samej była wyzwaniem i wielkim osiągnięciem.
Współpraca z Krzysztofem Krauzem
Podczas prac nad filmem „Mój Nikifor” Feldman była w pełni zaangażowana w swoją rolę, skupiona i wyciszona. Aktorka Antonina Choroszy, także związana z Teatrem Nowym, wspominała, że w tamtym czasie Feldman była mniej obecna w teatralnej garderobie, skoncentrowana na filmie i współpracy z reżyserem Krzysztofem Krauzem. To spotkanie – reżysera i aktorki – przyniosło nie tylko wspaniały film, ale i nawiązało niezwykłą więź między nimi. „Musiałam wyzdrowieć” – mówiła Feldman, wspominając moment, gdy po poważnym pobiciu przez młodocianych bandytów zmobilizowała się, by dokończyć zdjęcia do filmu.
Genialna transformacja
Film „Mój Nikifor” to opowieść o życiu Epifaniusza Drowniaka, znanego jako Nikifor Krynicki – polskiego malarza łemkowskiego pochodzenia. Reżyser Krzysztof Krauze nie miał wątpliwości, że główną rolę powinien zagrać kobieta – Krystyna Feldman. Charakteryzatorka Maria Dziewulska przez półtorej godziny każdego dnia zdjęciowego tworzyła wygląd Nikifora, ale to aktorska głębia Feldman sprawiła, że postać ożyła na ekranie. „Feldman nie była Nikiforem dzięki charakteryzacji. Ona niosła Nikifora w swoim sercu, w każdym geście” – mówił Krauze.
Nagrody i uznanie na całym świecie
Kreacja Feldman przyniosła jej wiele prestiżowych nagród. Aktorka została uhonorowana Złotymi Lwami na Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni oraz Polskim Orłem. Otrzymała także nagrody za najlepszą rolę żeńską na międzynarodowych festiwalach filmowych w Karlowych Warach, Valladolid, Manili, Kijowie i wielu innych. „Mnie gwiazdorstwo nie interesowało” – komentowała Feldman, mówiąc o swoim podejściu do popularności. Była znana z pokory wobec zawodu i życia, powtarzając, że nie dzieli ról na większe czy mniejsze – dla niej każda rola miała taką samą wagę.
Przyjaźnie i anegdoty z garderoby
Krystyna Feldman była postacią pełną życia, obdarzoną niecodziennym poczuciem humoru i dystansem do samej siebie. Współpracujący z nią aktorzy wspominają ją jako niezwykle życzliwą osobę, zawsze gotową do pomocy, która żyła według najlepszych zasad teatru zespołowego. Antonina Choroszy podkreśla, że Feldman miała „wrodzoną młodość ducha” i była wyważona w reakcjach, ale zarazem emocjonalna i autentyczna. Zawsze gotowa była żartować, komentując swoje przygotowania do spektaklu czy wspominając ukochany Lwów.
Rola życia, stworzona z sercem
„Mój Nikifor” był rolą, którą Feldman zagrała z ogromnym oddaniem. Nie była jedynie aktorką – była Nikiforem. Jej kreacja stała się pointą całego życia zawodowego. „W tej zdumiewającej kreacji Feldman zawarła całe swoje życie. Nie tylko zawodowe” – ocenił Łukasz Maciejewski. Dla Feldman postać Nikifora była głęboko osobista, co przełożyło się na wyjątkowość jej aktorstwa.
Krystyna Feldman zmarła 24 stycznia 2007 roku, pozostawiając po sobie niezapomnianą spuściznę artystyczną. Jej epitafium, które przeczytała na pogrzebie Daniela Popławska, podsumowuje jej charakter z charakterystycznym dla niej humorem: „Nie dziw się wcale przechodniu kochany, że ten mały grobek taki rozkopany. Tu leży Feldman, co nawet po śmierci, zamiast w grobie leżeć, to się w grobie wierci”.
an