1 stycznia Polska przejęła prezydencję w Radzie Unii Europejskiej. Uroczystą inaugurację zaplanowano na piątek 3 stycznia w Teatrze Wielkim Operze Narodowej w Warszawie. Jak się okazuje, polski rząd nie życzy sobie obecności przedstawiciela Węgier.
Przejęcie przewodnictwa od Węgier tym razem odbędzie się bez spotkania premiera Donalda Tuska z jego węgierskim odpowiednikiem, Viktorem Orbanem. Na uroczystość w Teatrze Wielkim miał jednak zostać zaproszony węgierski ambasador.
Radosław Sikorski wysłał notę do węgierskiego przedstawicielstwa, informując, że udział ambasadora ,,nie jest przewidziany”. Co ciekawe, zaproszenie dla węgierskiego dyplomaty zostało wysłane dużo wcześniej, jednak teraz strona polska zmieniła zdanie.
,,Potwierdzamy, iż w związku z niedawnymi działaniami Budapesztu, nie przewidujemy udziału Ambasadora Węgier w gali otwarcia”– przekazał Departament Informacji Ministerstwa Spraw Zagranicznych
Do sprawy niezaproszenia na inaugurację polskiej prezydencji w Radzie UE zareagował szef MSZ Węgier, Peter Szijjarto.
,,Decyzję polskiego ministra spraw zagranicznych można określić dwoma słowami: żałosna i dziecinna”– ocenił w rozmowie z portalem HVG
Stosunki między Warszawą a Budapesztem pogorszyły się, kiedy władze węgierskie przyznały azyl byłemu wiceministrowi sprawiedliwości Marcinowi Romanowskiemu.
Jest on podejrzany w śledztwie dotyczącym Funduszu Sprawiedliwości. Przed uzyskaniem azylu na Węgrzech Sąd Okręgowy w Warszawie zgodził się na jego areszt, a później na wniosek prokuratury wydał w stosunku do niego Europejski Nakaz Aresztowania.
Polskie MSZ wydało komunikat, w którym stwierdziło, że decyzja rządu węgierskiego o przyznaniu Romanowskiemu azylu politycznego to ,,akt nieprzyjazny wobec Rzeczypospolitej Polskiej i sprzeczny z elementarnymi zasadami obowiązującymi państwa członkowskie Unii Europejskiej”.
Źródła: polsatnews/dorzeczy