Wystawiony 50 lat temu spektakl „Balladyna” Juliusza Słowackiego w reżyserii Adama Hanuszkiewicza wstrząsnął opinią publiczną. Do dziś jest uważany za jeden z najgłośniejszych spektakli Teatru Narodowego, w którym główni bohaterowie poruszali się po scenie na motocyklach Honda.
Narodowe dzieło, jakim jest „Balladyna” Juliusza Słowackiego, które często bywało postrzegane przez młodych jako nudna szkolna lektura, Adam Hanuszkiewicz zaprezentował w popkulturowej stylistyce, dostosowując romantyczny dramat do nowoczesnych realiów teatru lat 70. Premiera spektaklu miała miejsce 8 lutego 1974 roku w Teatrze Narodowym w Warszawie. Bożena Dykiel, wcielająca się w postać Goplany, jeździła po scenie motocyklem Honda w obcisłym kostiumie. Podobne pojazdy wykorzystywali też słudzy Goplany – Skierka (grany przez Mieczysława Hryniewicza) oraz Chochlik (Wiktor Zborowski). Tytułową Balladynę zagrała Anna Chodakowska.
Na fotografii autorstwa Zygmunta Januszewskiego widzimy reżysera oraz aktorów z obsady „Balladyny” podczas programu telewizyjnego „Sam na sam”. Na pierwszym planie stoją trzy motocykle Honda, których używano w spektaklu, a w tle widnieją przestrzenne litery układające się w napis „BALLADYNA”, stanowiące element scenografii.
Bożena Dykiel, wspominając pracę z Hanuszkiewiczem, podkreślała jego niezwykłe podejście do aktorów oraz fakt, że spektakl, mimo obaw, okazał się ogromnym sukcesem, granym setki razy przed pełnymi salami. Hryniewicz także wspominał, że Honda stała się znakiem rozpoznawczym tej inscenizacji, podkreślając, że nowatorskie podejście reżysera miało na celu ukazanie innego, egzotycznego świata.
Kostiumy również nawiązywały do kultury masowej – Goplana nosiła strój inspirowany postacią Barbarelli z popularnej serii komiksów i filmu, a inne postacie, takie jak Alina i Balladyna, były ubrane w łowickie stroje ludowe.
Spektakl „Balladyna” Adama Hanuszkiewicza był grany aż 368 razy, a obejrzała go rekordowa liczba 336 911 widzów. Mieczysław Hryniewicz wspominał, że liczba przedstawień w ciągu trzech lat była imponująca i trudna do wyobrażenia dziś. „Widownia pękała w szwach. Kiedyś poszedłem po kilka wejściówek, a tam pani mówi, że każdy spektakl grany jest przy 105% zapełnieniu widowni. Ludzie siedzieli na schodach, stali w przejściach, żeby tylko obejrzeć sztukę. Strażacy dostawali szału, bo drogi ewakuacyjne były zatkane. Hanuszkiewicz zawsze dbał o to, aby każdy mógł wejść na widownię, zwłaszcza ci, którzy przyjechali z daleka.”
Hryniewicz opowiadał również o swoich przygotowaniach do spektaklu, w tym o konieczności nauki jazdy na motocyklu Honda, którym bohaterowie poruszali się po scenie. „Musiałem nauczyć się jeździć na zupełnie innym motocyklu niż te, które znałem z ulic. Przy okazji zrobiłem też prawo jazdy na samochód, co później bardzo mi się przydało. Ponieważ nie lubię motocykli, nawet nie odebrałem prawa jazdy na motocykl” – dodał.
Jazda Hondą po scenie nie była łatwa, zwłaszcza że trzeba było jeździć po pomoście wznoszącym się na wysokość około 3 metrów. Hryniewicz wspominał jednak, że razem z Wiktorem Zborowskim nauczyli się kręcić kółka motocyklami, co stało się charakterystycznym elementem spektaklu.
Adam Hanuszkiewicz w swojej książce „Psy, hondy i drabina” (1991) opisał symbolikę tych elementów w swoich przedstawieniach. Psy pojawiały się w „Miesiącu na wsi” Turgieniewa (1974), drabina symbolizowała szczyt Mont Blanc w „Kordianie” (1970), a motocykle Honda stały się znakiem firmowym jego inscenizacji „Balladyny”.
W Programie 2 Polskiego Radia, 24 czerwca 2005 roku, Adam Hanuszkiewicz podsumował swoje dokonania słowami: „Zrobiłem 250 przedstawień, wyciągnąłem z niebytu arcydzieła literatury polskiej, uprzystępniłem Norwida, pokazałem Garczyńskiego i udowodniłem, że Mickiewicz i Sztaudynger się nie mylili – to jest genialne. Filomaci – pokazałem, co to za teksty były i co to za ludzie. Ale najważniejsza sprawa: zmieniłem paradygmat grania klasyki polskiej, i to w czasach PRL-u, kiedy narażałem się.”
Dziennikarz motoryzacyjny Artur Wajda, wielokrotny mistrz Polski w wyścigach motocyklowych, dodał w rozmowie z PAP, że w tamtych czasach motocykle Honda były prawdziwą rzadkością: „Dziś te pojazdy nie wzbudzają sensacji, spotykamy je na co dzień, ale wtedy w Polsce było zaledwie 70–80 hond, z czego około 50 znajdowało się w instytucjach państwowych – w milicji, Biurze Ochrony Rządu.”