W poniedziałek 17 lutego mija 45 lat, od kiedy Leszek Cichy i Krzysztof Wielicki jako pierwsi alpiniści w historii zdobyli zimą najwyższy szczyt świata – Mount Everest (8848 m).
20-osobową narodową wyprawą kierował prekursor zimowego himalaizmu Andrzej Zawada, który przygotowania do wyprawy rozpoczął już 3 lata wcześniej, ponieważ w 1977 roku Zawada został mianowany przez Polski Związek Alpinizmu kierownikiem narodowej wyprawy na Mount Everest lub K2.
Cichy był setną osobą na wierzchołku Everestu, a Wielicki sto pierwszą. Zdobyli Czomolungmę – tak nazywany jest himalajski szczyt w języku tybetańskim – klasyczną drogą o godz. 10.40 czasu polskiego. Wówczas w Nepalu była 14.25.
Po Polakach, zimą stanęło na Evereście jedynie trzech Japończyków i dwóch Koreańczyków, a ostatnie wejście odbyło się w 1993 r.
Od czterech lat Mount Everest o tej porze roku atakuje samotnie i bez dodatkowego wspomagania tlenem Niemiec Jost Kobusch. W tym roku dotarł do wysokości 7500 m na zachodniej grani, ale 11 stycznia musiał zakończyć zmagania z powodu warunków pogodowych oraz trzęsienia ziemi.
Cichy i Wielicki zgodnie uważają, że ich wejście miało historyczne znaczenie dla całego środowiska wspinaczkowego i rozpoczęło polską złotą erę eksploracji gór najwyższych.
,,Zapoczątkowało naszą, polską eksplorację Himalajów i wielką erę w górach najwyższych. Przełamywaliśmy bariery jako pierwsi na świecie. Na pewno miało też wpływ na nas, ale traktowaliśmy to jako coś wielkiego dla Polski” – powiedział w wywiadzie dla PAP Leszek Cichy
Krzysztof Wielicki dodał:
,,Zdobycie Everestu miało większy wpływ na całe polskie środowisko alpinistyczne niż na nas, choć oczywiście nie było nam obojętne. Pokazaliśmy, że możliwa jest eksploracja o tej porze roku. Historia udowodniła, że tak rozpoczęła się złota era polskiego zimowego himalaizmu”
Cichy przypomniał pierwsze słowa wypowiedziane podczas łączenia z bazą, w której Andrzej Zawada i inni czekali na wiadomość:
,,’Halo Andrzej, wiesz gdzie jesteśmy?’. Potem razem krzyknęliśmy do słuchawki: 'Na szczycie Everestu!’. Cieszyliśmy się, że odnieśliśmy sukces. Byliśmy tam w imieniu wszystkich uczestników. Każdy dał z siebie tyle, ile mógł. Na wierzchołku spędziliśmy 40 minut, pozostawiliśmy m.in. różaniec. Zabraliśmy kamienie i kartkę pozostawioną przez poprzednika, zdobywcę szczytu jesienią Amerykanina Raya Geneta, który zginął w trakcie zejścia. Treść kartki rozpoczynała się słowami: 'For a good time call Pat…’, czyli 'Jeśli chcesz się dobrze zabawić, zadzwoń do Pat…’ – wspominał Cichy
Andrzej Zawada, który wspinał się w ekstremalnych warunkach, jakie o tej porze towarzyszą eksploracji w Himalajach uważał, że wchodzenie latem klasyczną drogą na Everest jest poniżej godności prawdziwego alpinisty.
,,Lubił ryzyko i potrafił podpuszczać, zainteresować swoją ideą” – powiedział o nim Wielicki
Poza kierownikiem Andrzejem Zawadą oraz zdobywcami wierzchołka Leszkiem Cichym i Krzysztofem Wielickim w wyprawie udział wzięli: Ryszard Dmoch (zastępca kierownika), Andrzej Zygmunt Heinrich (zastępca kierownika ds. sportowych), Krzysztof Cielecki, Walenty Fiut, Ryszard Gajewski, Jan Holnicki-Szulc, Aleksander Lwow, Janusz Mączka, Kazimierz Olech, Maciej Pawlikowski, Marian Piekutowski, Ryszard Szafirski, Krzysztof Żurek, Józef Bakalarski (filmowiec), Bogdan Jankowski (radiooperator), Robert Janik (lekarz), Stanisław Jaworski (filmowiec), Stanisław Kardasz (ksiądz), Krzysztof Wiśniewski (kierowca), i Mirosław Wiśniewski (kierowca).
W poniedziałek wieczorem wszyscy żyjący uczestnicy pierwszego zimowego wejścia na Mount Everest mają wziąć udział w specjalnej rocznicowej gali organizowanej przez Fundację Himalaizmu Polskiego im. Andrzeja Zawady w Centrum Olimpijskim w Warszawie.
Maciej Pawlikowski, od 1976 roku zawodowy ratownik TOPR (obecnie na emeryturze, ale nadal pracuje jako ochotnik), podkreślił, że atmosfera podczas narodowej wyprawy była znakomita i wyczuwało się 'ducha drużyny’, mimo że sytuacja na początku lutego nie wyglądała najlepiej. Pogoda była niepewna, a ekipa zmęczona walką z huraganowym wiatrami. W połowie lutego kończyło się terminowe zezwolenie na wejście, które ostatecznie zostało przedłużone przez władze Nepalu o dwa dni.
Podkreślił, że wszyscy w bazie cieszyli się z sukcesu – historycznego zimowego wejścia na wierzchołek powyżej 8000 m. Everest nie był przecież „jakimś tam” szczytem.
Polacy są liderami zimowych zmagań z ośmiotysięcznikami – na 10 spośród 14 wspięli się jako pierwsi, w tym jeden – Sziszapangmę (2005) – wspólnie z Włochem Simone Moro zdobył Piotr Morawski (zginął po upadku do szczeliny pod Dhaulagiri w 2009 r.), a kierownikiem wyprawy był Jan Szulc.
pap