Anna Matuszewicz, fot. PAP/Tytus Żmijewski

Lekkoatletyczne HMP. Anna Matuszewicz osiągnęła najdalszy skok spośród Polek w XXI wieku

Anna Matuszewicz osiągnęła wynik 6,71 m w skoku w dal i zdobyła złoty medal halowych mistrzostwach Polski w Toruniu. To najlepszy rezultat w tej konkurencji w Polsce w XXI wieku. 

Wynik skoczkini z MKL Toruń to również trzeci najlepszy rezultat w dziejach polskiej lekkiej atletyki. Rekord kraju w hali wynoszący 6,74 m, od 1980 roku należy do Anny Włodarczyk. Matuszewicz ma również pewność, że weźmie udział w halowych mistrzostwach świata w Nankinie.

„Był wybuch radości po tym skoku, ale musiałam się hamować, bo to był zaledwie początek konkursu, a nie mogłam się rozkleić” – podkreśliła mistrzyni Polski.

Podczas udzielania wywiadów przyszedł prezes PZLA Sebastian Chmara, aby złożyć gratulacje.

„Ania – rewelacja. Wszystko było dobrze w tym skoku – i rozbieg i odbicie. Przeanalizuj sobie kolejne próby, bo już były nerwy. Świetny wynik, ogromne gratulacje” – powiedział.

Zawodniczka stwierdziła, że w późniejszym etapie miała kilka nieudanych prób, ponieważ postanowiła podjąć większe ryzyko, aby uzyskać lepszy wynik.

„Mam nadzieję, że to 6,71 wystarczy do wyjazdu na mistrzostwa Europy. W końcu to było dziś to. Wiedziałam, że stać mnie na takie skakanie, ale cały czas coś się nie składało. Dziś wyszło wszystko. To był naprawdę dobry skok, a wiem, że mogę wylądować dalej. Miałam co prawda w tym terminie zarezerwowane wakacje w Londynie, bo będzie przerwa między semestrami na studiach, ale bez żalu zrezygnuję z tego wyjazdu. Sporo się dzieje, słyszę, że jadę też na mistrzostwa świata. Wow” – przyznała Matuszewicz.

Stojący obok mistrz Polski Jakub Szymański skomentował: „jakie rankingi, ciebie stać na pełne minima”. Oboje stanowią część przyszłości polskiej lekkiej atletyki, reprezentując nowe pokolenie.

„Dzisiejszy skok był przyjemny. Takie muszą być skoki. Jeżeli nic mnie nie zabolało, nie zmęczyłam się, to była to dobra próba. Trener tylko na szybko rzucił, że mam pilnować rąk. Są jeszcze rzeczy do poprawienia. Ile by takie poprawki dały? Nie wiem. Wiedziałam, że jestem w świetnej dyspozycji. Po prostu ją pokazałam” – zaznaczyła Matuszewicz.

Skoczkini wspomniała także, że wierzyła zawsze w swoje możliwości, ale były chwile zwątpienia.

„Szalenie się z tego cieszę, że będę mogła pojechać na mistrzostwa Europy. Jeszcze mam sesję do zaliczenia na studiach, ale mam nadzieję, że i z tym nie będzie problemu” – powiedziała.

Dodała, że jej marzeniem jest remont toruńskiego stadionu lekkoatletycznego.

„Bardzo proszę o ten remont. Bardzo bolą mnie plecy po skakaniu tam. Szkoda, żebyśmy nie mieli gdzie się przygotowywać do letniego sezonu. Mogę aspirować do medali mistrzostw w swojej kategorii wiekowej, mogę walczyć o finały z seniorkami. Miasto mi zawsze pomagało, dawało stypendia, a teraz bardzo proszę o nową nawierzchnię. W poprzednich latach trenowaliśmy na boisku przy szkole, ale tam są ostre łuki, ciężko się biega. Może teraz zapracowałam na jakiś obóz klimatyczny? Zobaczymy. Warunki na miejscu to jednak podstawa i mniej czasu spędzanego u fizjoterapeutów” – podkreśliła Matuszewisz.

Halowe mistrzostwa Europy w Apeldoorn w Holandii zaplanowane są w dniach 6-9 marca.

 

Źródło: PAP, Eurosport