Dział przeróbki węgla

Ile tak naprawdę kosztuje energia z polskiego węgla?

W aktualnej sytuacji zaczynają pojawiać się oskarżenia, że polski węgiel jest jedną z istotnych przyczyn spowalniania naszej gospodarki. Wystarczy spojrzeć na niektóre z podstawowych danych, by zrozumieć realne koszty jego wydobycia.

Problemy zaczynają się już w kopalniach, z których część charakteryzuje się najwyższymi kosztami wydobycia węgla kamiennego na całym świecie. Głównym powodem jest nie sam proces wydobycia, ale nakłady finansowe potrzebne do utrzymania załogi. Według danych Agencji Rozwoju Przemysłu w sierpniu br. w sektorze związanym z wydobyciem węgla zatrudnionych było 74,9 tys. osób. Tymczasem Forum Energii wskazuje, że realne wydobycie surowca w 2024 roku sięgnie niecałych 34 mln ton.

Podobną ilość węgla kamiennego wydobywano w Wielkiej Brytanii w 1999 roku (37 mln ton), przy zatrudnieniu zaledwie 10 tys. osób. Do tego dochodzą wszelkie specjalne przywileje płacowe, przysługujące górnikom, a niespotykane w innych branżach. W wyniku tego wszystkiego, jak podaje Forum Energii, koszt wydobycia tony węgla w Polsce w sierpniu tego roku sięgnął 824 zł, czyli 5x więcej niż np. w Stanach Zjednoczonych (160 złotych/tona).

Znając te dane trudno się dziwić, że polskie kopalnie notują takie straty – tylko w I półroczu 2024 r. wyniosły one 2,496 mld zł dla samego sektora wydobycia węgla kamiennego. Wynik na sprzedaży węgla był dramatyczny (-3 mld zł). W sierpniu za tonę tego surowca trzeba było płacić 478,86 zł, a jest to cena netto, do której trzeba doliczyć jeszcze podatki, ubezpieczenie i koszty dostawy. Spółki energetyczne płacą więc znacznie więcej, co możemy odczuć w cenach prądu.

W obecnej sytuacji polskie górnictwo nadal istnieje jedynie dzięki ratowaniu przez państwo w ramach pomocy publicznej. Ciężko jednak mówić o ratowaniu, gdy szanse na poprawę są praktycznie znikome, a wszystkie te działania przypominają bardziej podtrzymywanie przy życiu na siłę. W tym roku górnictwo dostanie od polskich podatników 7 mld zł (19 mln dziennie). W przyszłym roku – 9 mld. Od 1990 pomoc publiczna dla sektora węglowego sięgnęła już prawie 300 mld zł; do 2049 r. wzrośnie o kolejne 150 mld.

To jednak nie wszystko. Za spalanie tego ekstremalnie drogiego węgla też trzeba płacić. W 2023 roku polskie koszty zakupu uprawnień do emisji w ramach systemu ETS wyniosły 42 mld złotych, z czego tylko 25 mld zł wróciło do budżetu państwa. Ze względu na uzależnienie od węgla Polska ma najwyższą intensywność emisji z energetyki w UE i przekracza uprawnienia do emisji z krajowych przydziałów.

Do tego trzeba doliczyć koszty zdrowotne spalania węgla, które dość ciężko oszacować, koszty rynku mocy dla elektrowni węglowych (5 mld zł w 2024 r.) oraz koszt alternatywny, czyli wszystkie możliwości, które tracimy, przeznaczając miliardy na sektor bez przyszłości, zamiast inwestowania ich w bardziej współczesne rozwiązania.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *