Aleksander Zniszczoł, fot. PAP/Grzegorz Momot

Aleksander Zniszczoł o swoich skokach w Pucharze Świata: jestem rozczarowany i zły

Paweł Wąsek, Dawid Kubacki i Kamil Stoch wyrazili swoje umiarkowane zadowolenie z występu w drużynowym konkursie Pucharu Świata w skokach narciarskich w Zakopanem. Aleksander Zniszczoł przyznał jednak, że jest bardzo zły na siebie.

W sobotnim, inauguracyjnym konkursie drużynowym Pucharu Świata w tym sezonie wzięło udział 10 reprezentacji. Zwyciężyli Austriacy, wyprzedzając Słoweńców i Norwegów. 

Polska drużyna, w składzie: 

  • Aleksander Zniszczoł (119 i 125 m), 
  • Kamil Stoch (125,5 i 131 m), 
  • Dawid Kubacki (131,5 i 128 m), 
  • Paweł Wąsek (133 i 138 m), 

zajęła 5. miejsce na Wielkiej Krokwi.

Wśród polaków najdłuższe skoki oddał Paweł Wąsek

„Powiedzmy, że jestem umiarkowanie zadowolony. Pozycja dojazdowa i odbicie – to wciąż są moje błędy, które finalnie zabierają mi trochę odległości. Co mnie cieszy, to energia jaką mimo wszystko mam na progu i dzięki której odlatuję. Jest nadzieja, że gdy poprawię dwa pierwsze elementy, to będzie naprawdę dobrze” – powiedział lider drużyny.

„To jest to miejsce, na które w tej chwili nas stać. Moje skoki były przyzwoite, chociaż szkoda mi tego drugiego, który ewidentnie spóźniłem. Czuję progres i chociaż przede mną jeszcze sporo pracy, to czuję jakieś tam zadowolenie. Chociażby z tego, że przestałem jak to się mówi – mielić w miejscu” – skomentował Dawid Kubacki.

Kamil Stoch ocenił swój poziom zadowolenia jako względny. 

„W pierwszym skoku byłem spięty i mocno go spóźniłem. Drugi był lepszy. Też spóźniony, ale z fajną energią. W sumie każdy dzień na skoczni daje mi coraz więcej pozytywu, bo czuję, że idę do przodu. Może małymi kroczkami, ale jednak” – powiedział Stoch.

Aleksander Zniszczoł natomiast zaznaczył, że jest rozczarowany swoimi skokami. 

„Jestem rozczarowany i zły, bo to po prostu nie były nawet przyzwoite skoki! Zwłaszcza pierwszy, który po prostu zacząłem zbyt wcześnie. Ostatnio nie gra mi pozycja dojazdowa i na niej się skupiłem – no i zawaliłem wyjście z progu. Jestem na siebie po prostu wściekły, bo wiem, że potrafię i mogłem zrobić więcej” – podkreślił.

Trener Thomas Thurnbichler stwierdził, że dwa dni w Zakopanem przyniosły kilka pozytywów.

„Oczywiście to rosnąca pewność siebie i forma Pawła, ale i także stopniowe postępy u Dawida i Kamila. Czekamy wciąż, żeby Olek i Kuba Wolny zaczęli wykorzystywać swój potencjał. Idzie ciężko, ale myślę, że zobaczymy i tu progres. Analizujemy każdy szczegół, pracujemy, widzimy pewne efekty tej pracy, ale do zadowolenia to jeszcze daleko” – ocenił trener.

 

Źródło: PAP