Tomasz Terlikowski; fot. Bartek Syta/Polska Press

Fala hejtu na Kasię Nawrocką. Wyznanie córki Terlikowskiego

Na zamieszanie wokół Kasi Nawrockiej zareagowała córka Tomasza Terlikowskiego. Opowiedziała ona o swoich trudnych doświadczeniach z hejtem.

Fala hejtu na córkę Karola Nawrockiego

Podczas wieczoru wyborczego Karola Nawrockiego uwagę przyciągała jego 7-letnia córka Kasia. Swobodne zachowanie dziewczynki na scenie wywołało nienawistne komentarze.

Hejt na dziewczynkę wywołał lawinową reakcję osób publicznych. Wsparcie wobec dziewczynki i ostrą krytykę jej oprawców w sieci wyraziło wiele znanych osób, również otwarcie wypowiadających się po stronie oponenta politycznego jej taty.

Wyznanie córki Terlikowskiego

Głos w sprawie zabrała jedna z córek publicysty Tomasza Terlikowskiego. Dziennikarz udostępnił jej komentarz, nie ujawniając jednak tożsamości dziewczyny.

Ona opisuje doświadczenie dziecka osoby publicznej. Przeczytajcie, a może coś zrozumiecie. Dziękuję, także za to, czego się od Ciebie i od Twojego rodzeństwa nauczyłem. I co zrozumiałe, do czego mnie przekonaliście!!! I przepraszam!!! – pisze Terlikowski

Córka Terlikowskiego pisze:

Plujecie jadem na siedmiolatkę. Też jestem dzieckiem osoby publicznej – osób, w zasadzie, chociaż mama w pewnym momencie się z tego trochę wycofała. Dzisiaj nie zgadzam się z wieloma rzeczami, które mówił mój ojciec, ale jak miałam siedem lat, to nie znałam się na niczym, bo większość czasu spędzałam na zabawie lalkami i czytaniu cyklu o Ani Shirley. Kiedy ktoś mi mówił, że tata „wygrał” (tu wstaw cokolwiek, z czego można się cieszyć), to się cieszyłam. Bo byłam dzieckiem, bo to chyba dobrze, jak komuś coś się udaje, nie?

W wieku 11 lat dziewczyna dowiedziała się, czego życzą jej niektórzy ludzie

Byłam w czwartej klasie podstawówki, kiedy dostałam pierwszego smartfona. Miałam jedenaście lat, kiedy po raz pierwszy przeczytałam (w nocy, kiedy mama i tata już dawno spali), że ludzie, którzy nie zgadzają się z moim ojcem, życzą mi i moim siostrom gwałtu i różnych innych tragedii, a potem płakałam – cicho, żeby nie obudzić mojej siostry. Do trzynastego roku życia oswoiłam się z myślą, że tak już jest i tyle. Potem raczej już nie płakałam. Nie z tego powodu. I tak o tych łzach wiedziała tylko moja najbliższa przyjaciółka, i – po latach – terapeutka. Ja i tak byłam w lepszej sytuacji niż Kasia – moi rodzice dbali o moją prywatność i nie ciągali mnie po publicznych imprezach. Za to w szkole – prywatnej, katolickiej, zdawałoby się, pełnej miłości bliźniego – regularnie nauczyciele zadawali mi pytania z tezą dotyczące mojego ojca. Osoby, które miały zaopiekować się moim dzieciństwem, kładły na mnie odpowiedzialność za dorosłego człowieka. Kwestie rówieśnicze pominę, chociaż wciąż zdarzało się usłyszeć „mój tata mówi, że twój tata to debil”. No, ale dzieci są dziećmi. Trudno – czytamy we wpisie

Córka publicysty podsumowuje swój wpis słowami:

Do pana Nawrockiego mi daleko, ale jego dzieciom – szczególnie Kasi – życzę mnóstwa sił, a wam wszystkim życzę, żebyście poszli na spacer, dotknęli trawy, i zostawili dziecko w spokoju. A rodziców pozdrawiam serdecznie i dziękuję, że zrobili wszystko co w ich mocy, żeby ich decyzje zawodowe nas nie dotknęły. Shit happens, to nie wasza wina

źródło: dorzeczy

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *