Finałowy turniej Billie Jean King Cup był ostatnim w tym sezonie dla Igi Świątek. Tenisistka przyznała, że po zwycięskim French Open, druga połowa roku wyglądała inaczej niż wcześniejsza.
„Nie wydaje mi się, żebym była tak konsekwentna, jak w poprzednich meczach” – opowiada Świątek.
Polska tenisistka wygrała w tym sezonie pięć turniejów, a także zdobyła brązowy medal igrzysk olimpijskich w Paryżu. Świątek przyznaje, że po wygranej na French Open druga część roku to wzloty i upadki zawodniczki. Zadeklarowała, że będzie potrzebowała czasu na „przetrawienie” tego wszystkiego.
W poniedziałek zakończył się sezon rozgrywek dla Igi Świątek. W Maladze podczas Billie Jean King Cup Polka dwukrotnie grała po dwa mecze dziennie – w ćwierćfinale z Czeszkami i w półfinale z Włoszkami najpierw rozegrała singla, a następnie była już na korcie do rywalizacji w deblu.
„Nigdy w życiu nie byłam tak zmęczona” – przyznaje.
Świątek deklaruje rozpoczęcie nowego sezonu 2025 w nowymi celami, jednak nie zdradziła co dokładnie ma na myśli.
Przypomnijmy, że między turniejem WTA Finals w Rijadzie a Billie Jean King Cup w Maladze, zawodniczka miała dwumiesięczną przerwę, podczas której dokonała zmiany trenera z Tomasza Wiktorowskiego na Belga Wima Fessette’a. Oznacza to, że Polka miała niewiele czasu na wspólną pracę przed końcem sezonu z nowym szkoleniowcem. Zapowiedziała jednak, że już nie może doczekać się treningów pod okiem Belga.