Łukasz Ż. podczas przejmowania przez polskich policjantów na przejściu w Kołbaskowie; Foto: Marcin Bielecki /PAP

Łukasz Ż. przyznaje się do winy. Prokuratura przedstawia kulisy tragicznego wypadku na Trasie Łazienkowskiej

W piątek Łukasz Ż. został oskarżony o spowodowanie poważnego wypadku drogowego, w wyniku którego zginęła jedna osoba, a kilka innych zostało rannych. Sprawca przyznał się do winy, a rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie, Piotr Antoni Skiba, podał nowe szczegóły na temat incydentu. Według zebranych dowodów, samochód prowadzony przez Łukasza Ż. osiągnął przed kolizją zawrotną prędkość 226 km/h, co znacznie przekraczało dozwoloną prędkość na tym odcinku drogi. Z uwagi na powagę zarzutów, sąd zdecydował się przedłużyć tymczasowy areszt dla podejrzanego na czas trwania śledztwa.

Przebieg wypadku

Tragiczne zdarzenie miało miejsce w nocy z 14 na 15 września na Trasie Łazienkowskiej w Warszawie. Łukasz Ż., prowadząc Volkswagena Arteona, uderzył w tył jadącego prawidłowo Forda Focusa. Siła uderzenia była tak duża, że ford został wyrzucony na bariery energochłonne, a następnie przewrócił się. W wyniku wypadku 37-letni pasażer Forda, siedzący na przednim siedzeniu, zginął na miejscu. Jego żona, która prowadziła pojazd, oraz dwoje ich dzieci odnieśli poważne obrażenia i zostali natychmiast przewiezieni do szpitala. Kobieta, która znajdowała się w Volkswagenie, również została ranna i trafiła pod opiekę medyczną.

Szybkość i nieodpowiedzialne zachowanie

Śledczy przeprowadzili dokładną analizę danych zapisanych w systemach obu pojazdów. Okazało się, że volkswagen Łukasza Ż. poruszał się z prędkością 226 km/h w momencie uderzenia, choć ograniczenie prędkości na tym odcinku wynosiło 80 km/h. Badanie prędkości Forda Focusa wykazało, że pojazd ten poruszał się z prędkością zaledwie 59-62 km/h, co było zgodne z przepisami drogowymi. Ponadto, analizując zapis z systemu pojazdu, biegli stwierdzili, że kierowca Volkswagena nie próbował hamować przed zderzeniem. Wręcz przeciwnie, samochód przyspieszał na kilka sekund przed wypadkiem, co może sugerować, że kierowca świadomie lekceważył ryzyko i niebezpieczeństwo.

Konsumpcja alkoholu i nagranie jazdy

Dalsze szczegóły dotyczące wypadku wyszły na jaw po analizie monitoringu z jednego z warszawskich klubów, który Łukasz Ż. odwiedził przed zdarzeniem. Z zapisów wideo wynika, że w ciągu 45 minut wypił on osiem kieliszków wódki, a jego znajomy – pięć. Po zakończeniu imprezy obaj mężczyźni opuścili lokal i wsiedli do dwóch osobnych samochodów: Volkswagena Arteona oraz Cupry Formentor. Nieco później na Trasie Łazienkowskiej doszło do tragicznego wypadku. Dodatkowo śledczy ustalili, że Łukasz Ż. nagrywał swoją jazdę telefonem komórkowym tuż przed kolizją, co może stanowić dowód jego skrajnej nieodpowiedzialności i chęci popisania się prędkością przed znajomymi.

Próba wprowadzenia policji w błąd

Po wypadku pasażerowie Cupry, Damian J. i Mikołaj N., próbowali zmylić służby ratunkowe i policję, twierdząc, że podróżowali Volkswagenem, aby odciągnąć uwagę od Łukasza Ż. Późniejsze dochodzenie wykazało, że obaj jechali Cuprą i mieli swój udział w tuszowaniu okoliczności zdarzenia. Śledczy ustalili, że zamiast udzielić pomocy poszkodowanym, pomagali oni kierowcy Volkswagena oraz pasażerom opuścić miejsce wypadku, a następnie próbowali oddalić się z miejsca zdarzenia. Prokuratura postawiła im zarzuty utrudniania śledztwa oraz udzielania pomocy w ucieczce sprawcy.

Zarzuty dla pasażerów volkswagena

Zatrzymano również inne osoby podróżujące Volkswagenem. Adam K. i Sara S., którzy byli w aucie razem z Łukaszem Ż., zostali oskarżeni o nieudzielenie pomocy rannym osobom. Adam K. usłyszał dodatkowo zarzut mataczenia i utrudniania śledztwa. Został on aresztowany na trzy miesiące. Sara S., choć nie aresztowana, jest objęta dozorem policyjnym. Oskarżenia dotyczą także Kacpra K., kierowcy Cupry, który według śledczych pomagał w ukryciu sprawcy oraz wprowadzał w błąd funkcjonariuszy. Prokuratura argumentowała, że istnieje ryzyko, iż podejrzani mogą próbować wpływać na zeznania świadków, co stanowiło podstawę do przedłużenia im tymczasowego aresztu.

Przewidywany koniec śledztwa

Prokuratura Okręgowa w Warszawie zapowiada, że postępowanie śledcze może zakończyć się w pierwszym kwartale przyszłego roku. Zebrane dowody, w tym analiza toksykologiczna, nagrania z monitoringu oraz dane z systemów samochodowych, mają pomóc w precyzyjnym określeniu odpowiedzialności wszystkich osób zaangażowanych w sprawę. Prokuratura podkreśla, że kara dla sprawcy będzie surowa, a wyrok ma stanowić przykład dla innych kierowców lekceważących przepisy ruchu drogowego.

Źródło: PAP

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *