„Dziesięć medali olimpijskich to nasz standardowy poziom, a nie klęska” – podkreśla Maja Włoszczowska, komentując wyniki polskich sportowców na niedawnych igrzyskach. Dwukrotna wicemistrzyni olimpijska w kolarstwie górskim i członkini zarządu Polskiego Komitetu Olimpijskiego (PKOl) zwróciła uwagę, że polscy medaliści nie otrzymali odpowiedniej uwagi i czasu na celebrowanie swoich osiągnięć.
Włoszczowska szczególnie doceniła „fantastyczny medal siatkarzy” oraz „rekord świata we wspinaczce Oli Mirosław”. „To są wyniki, którymi powinniśmy się cieszyć i chwalić” – podkreśliła.
Czekając na transparentność finansową PKOl
Jako członkini Komisji Zawodniczej Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego (MKOl), Włoszczowska zaznacza, że jest za pełną transparentnością i właściwym rozliczaniem kosztów przygotowań olimpijskich. Prezes PKOl, Radosław Piesiewicz, oraz sekretarz generalny Marek Pałus zobowiązali się do przedstawienia szczegółowego sprawozdania finansowego do końca września. „Zaczekajmy na to i zobaczymy, co zostanie przedstawione” – dodała Włoszczowska.
Zaznaczyła także, że MKOl nie ingeruje w trwający konflikt między Ministerstwem Sportu i Turystyki a PKOl. „Reprezentuję MKOl i moją rolą jest pilnowanie, czy karta olimpijska jest przestrzegana. Nie mam do tego zastrzeżeń” – podkreśliła.
Zmiany w MKOl – wyścig o fotel przewodniczącego
W najbliższych miesiącach dojdzie do zmiany na najwyższym stanowisku w MKOl. W walce o sukcesję po ustępującym przewodniczącym Thomasie Bachu bierze udział siedmiu kandydatów, w tym m.in. wiceprzewodniczący MKOl Juan Antonio Samaranch jr., prezes Międzynarodowej Unii Kolarskiej (UCI) David Lappartient czy była pływaczka i minister sportu Zimbabwe Kirsty Coventry. Włoszczowska podkreśla, że wybory będą kluczowe dla dalszego kierunku ruchu olimpijskiego: „To najważniejsze stanowisko w ruchu olimpijskim. Chcemy mieć dobrego lidera”.
Powódź w Polsce uderza w rodzinną firmę Włoszczowskiej
Niedawna powódź, która nawiedziła południe Polski, poważnie dotknęła rodzinną firmę Mai Włoszczowskiej w Jeleniej Górze. Zakład produkujący odzież sportową został zalany, co doprowadziło do przestoju w produkcji i milionowych strat. „Nie będę porównywała strat mojej firmy do tego, co dzieje się w Kotlinie Kłodzkiej. Jak widzę obrazki zniszczonych domów, to jest to totalnie przerażające” – zaznaczyła Włoszczowska.
Woda zalała hale produkcyjne i maszyny zawierające elektronikę, których nie udało się przenieść w bezpieczne miejsce. Obecnie trwa walka o ratowanie sprzętu i utrzymanie 160 miejsc pracy. „Wielu polskich przedsiębiorców oferowało nam pomoc. Szybko dotarły do nas osuszacze. Walczymy o ratowanie firmy, ale także o 160 miejsc pracy” – mówi Włoszczowska.
Ocena działań PKOl
Na pytanie o pracę prezesa PKOl Radosława Piesiewicza, Włoszczowska pozytywnie ocenia jego działania. „W PKOl-u zadziało się bardzo dużo dobrych i fajnych rzeczy. Nasza reprezentacja w Paryżu wyglądała świetnie. Dom Polski w wiosce olimpijskiej zebrał dobre recenzje, a nasi olimpijczycy mieli zapewnione odpowiednie warunki, łącznie z klimatyzatorami, czego niektóre ekipy nie miały” – podkreśliła.
Włoszczowska pozostaje optymistycznie nastawiona do przyszłości polskiego sportu i z nadzieją patrzy na rozwój sytuacji zarówno w PKOl, jak i w MKOl, szczególnie w obliczu nadchodzących wyborów na stanowisko przewodniczącego tej drugiej organizacji.