Istotą obrzędu dziadów w folklorze słowiańskim było obcowanie żywych z umarłymi. Wierzono, że zyskanie przychylności zmarłych, przyniesie rodzinie dobrobyt. Podstawową formą rytuału była uczta, przygotowana w domach lub na cmentarzach.
Spotkania ze zmarłymi odbywały się dwa razy w roku, wiosną oraz jesienią. Dziady wiosenne obchodzono na przełomie kwietnia i maja, zaś dziady jesienne, przypadały na przełomie października i listopada.
Na uroczystej wieczerzy nie mogło zabraknąć miodu, kaszy, jajek, maku oraz wódki. W tradycji słowiańskiej miód, czy też mak symbolizował sen, a metaforycznie również śmierć. Uczestniczący w obrzędzie domownicy składali części potraw i napojów na stół, podłogę lub grób, oddając je w ten sposób duszom zmarłych.
W niektórych rejonach przodkowie oferowali swoim zmarłym także kąpiel. Oprócz tego, istotne było zapewnienie ciepła poprzez rozpalanie ognisk. Jego funkcją było oświetlenie drogi dla wędrujących dusz, aby nie zabłądziły i mogły spędzić noc w towarzystwie swoich bliskich. Pozostałością tego zwyczaju są zapalane znicze na grobach. Ogień palony na skrzyżowaniach dróg miał jednak inne znaczenie. Jego zadaniem było zniechęcenie do wyjścia na świat demonów, czyli dusz m.in. samobójców i topielców, które według wierzeń w tym czasie były szczególnie aktywne. Innym sposobem na odpędzenie złych dusz było posypanie popiołem okręgu wokół domu lub samego progu. W poszczególnych regionach Polski, takich jak Podhale, istniał także zwyczaj, zgodnie z którym każdy, kto przechodził obok miejsca gwałtownej śmierci, miał obowiązek rzucić gałązkę na stos, który był następnie palony co roku.
Można zauważyć, że współczesne święta, takie jak Wszystkich Świętych, czy też Halloween mają wspólne korzenie sięgające głęboko w ludzką wiarę w to, że po śmierci nie następuje całkowite zniknięcie. To co się dzieje po śmieci, nie jest znane człowiekowi, dlatego też powstaje wiele mitów, zwyczajów i obrzędów, które nieustannie są inspiracją dla literatów.