Polska pozostaje uzależniona od importu soi i śruty sojowej. Ponad 90 proc. importujemy, głównie spoza Unii Europejskiej. Rolnicy domagają się od Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi (MRiRW) zmian, które pozwoliłyby zwiększyć zasięg upraw.
Polska skrajnie zależna od importu soi
Rolnicy z Oddolnego Ogólnopolskiego Protestu Rolników (OOPR) alarmują, że ponad 90 proc. krajowego zapotrzebowania na soję i śrutę sojową jest pokrywanych z importu, głównie z Ameryki Południowej. To zależność, która może zagrażać polskiemu rolnictwu. Co gorsza, sprowadzane z zagranicy ziarna oraz pasza jest często gorszej jakości z powodu stosowania zakazanych w Europie pestycydów.
Jak przekazało portalowi money.pl Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi, w okresie styczeń–lipiec 2025 r. do Polski zaimportowano 2,1 mln ton śruty sojowej, z czego 1,9 mln spoza UE.
Obecnie Polska i cała Unia Europejska nie są samowystarczalne w zakresie zaopatrzenia w białko paszowe, dlatego import śruty sojowej pozostaje niezbędny
– wskazuje resort
Polska importuje soję z krajów trzecich
Każdego roku Polska importuje soję w postaci śruty z odległych krajów trzecich w ilościach odpowiadających areałowi 1,2-1,3 mln ha. Taka skala oznacza niemal całkowitą zależność białkową od zewnętrznych, pozaunijnych dostaw. Dlatego bez rozwoju rodzimej produkcji i budowy stabilnego popytu, nie ma szans na osiągnięcie nawet minimalnego poziomu bezpieczeństwa białkowego, wyznaczonego na 50 proc.
– tłumaczy prezes Stowarzyszenia Polska Soja Emilia Fink-Podyma
Rolnicy apelują o zmiany w prawie. Chcą zwiększyć zasięg upraw
Rolnicy apelują do ministerstwa o zmiany w prawie, tak aby zwiększyć areał upraw rodzimych roślin białkowych do miliona hektarów. Chcą także mocniejszego promowania rodzimego rolnictwa i nadania soi statusu uprawy strategicznej. Co więcej, domagają się także zmian priorytetów na szczeblu Unii Europejskiej.
Nie żądamy dotacji z litości. Chcemy równych zasad gry. Jeśli francuski czy niemiecki rolnik ma wsparcie państwa i kredyt na 2 proc., a polski musi płacić 10 proc., to nie ma uczciwej konkurencji
– powiedział Krzysztof Piech z OOPR
źródło: dorzeczy